Strasznie zmęczyłam sie dzis w pracy.
Mamy swieżo mianowanego pana Product Managera. Pracuje w tej firmie od 10 lat – od początku. Zna sie bardzo dobrze z Właścicielem. Robił w sales, byl key account manager i diabli wiedzą, co jeszcze. Ma same cudowne pomysły, nigdy się nie myli i wszystko wie najlepiej.
Tylko, że nie. O pracy programistów i QA w zasadzie nie ma pojęcia, szczególy techniczne są mu dalece obce. Uwielbia jednak zwoływać telekonferencje z powodu byle pierdoły – uwielbia bowiem gadać.
Dziś postanowił – diabli wiedzą z jakiego powodu – przyczepić się do pracy mojego działu.
Jego decyzja potrzebna była od kilku dni, programista nie wiedzial, co ma zaprogramować w ramach poprawki jednej feature, osoba testująca nie miała pojęcia, jak to ma działac. Kilka emaili monitujacych – wreszcie – tadaaaaam – telekonferencja.
Wszystko ładnie pieknie, poprawki zrobione, rzecz w testowaniu, aż tu nagle…”a wlasciwie dlaczego to zmieniamy?” Dodam, ze jutro mamy deadline.
Tu wszystkim opadły szczęki – mnie rowniez. Moj podwladny cierpliwie wyjasnil (raz jeszcze) ze takie byly ustalenia i a,b,c,d. Programista powtorzyl to samo, cytując wypowiedz Product Managera sprzed paru dni.
Odpowiedzialam bardzo uprzejmie, ze bylabym niezmiernie szczęsliwa, gdyby wzial i zainstalował poprawki, wyrazil swoja opinię (tak-nie), i zgodnie z jego opinia QA zweryfikuje co trzeba w oficjalnej build, zainstalowanej na systemie. Oraz, ze nie mamy czasu teraz nad tym debatować, bo za 2 dni deadline.
Niby sie zgodził ze mną… a za poł godziny jak nie walnie emaila – z moim szefem czyli CEO całej firmy na cc – że co ja proponuję zrobić, aby w przyszlosci QA nie podejmowało decyzji co do zmian w produkcie. Ze to B. zrobił i to nie pierwszy raz, że już były wcześniej podobne przypadki i on sobie nie życzy. Ah, i oczywiście, czy możemy zwołać następną telekonferencję żeby przedyskutować ten problem.
Najchętniej, ze szczerego serca, powiedziałabym mu „spierdalaj, jak nie pamiętasz tego, co sam ustaliłeś na spotkaniu, a potem nie chciało ci się jeszcze raz przeczytać emaili z detalami, to twój problem.”
Ale oczywiście tak się nie da, prawdaż. Dyplomatą trzeba być. I dlatego 2 godziny spędziłam na obmyślaniu jak zrobić, zeby gośc sie sam skompromitował, a potem wycofał.
Najpierw trzeba bylo delikatni wytlumaczyc, ze nie jestem wielbładem. Potem, ze on sam podjąl taka decyzje. Oraz, ze ja niczego tak nie pragnę, jak tylko dokładnej informacji w kazdym bug report odnośnie tego, co ma być naprawione.
- to zwołajmy GTM meeting!
Znowu, tłumaczenie, ze nie jest to potrzebne (a w domyśle już ja sie zgodze na jakakolwiek rozmowe telefoniczną albo telekonferencje z tobą, stary sklerotyczny durniu, żebys znowu potem mi cuda wymyślał i zarzucał nie wiadomo co). Znowu, delikatne sugestie.
Po 3 godzinach kretyn się uspokoił i wreszcie powiedział pierwszą rzecz z sensem. Za swój sukces uważam, ze mam to wszystko na piśmie (w formie elektronicznej, i 3 świadków).
Tylko, ze to jest takie k* męczące, użerać się z debilami o przerośniętym ego. A na koniec, w nagrodę zostałam jeszcze pouczona, jak mamy raportować usterki systemu i że mamy mu dostarczyć listę tychże w… excelu… (od wielu lat w firmie używany jest dedykowany trac system, dodajmy..).
Tu już mu napisałam na priv, że nie uważam za stosowne, aby testerzy tracili czas na dodatkową biurkokrację, że wszystko jest w trac system i jak potrzebuje jakiejś specjalnej listy, to niech ją sobie sam zrobi.
Coz, teraz doceniam mojego eks-szefa, który musiał się z tym czlowiekiem użerac przez 6 lat i skutecznie izolował go od swoich podwładnych. Ciężka orka na ugorze…
Kiedyś jednak się doigra. Za jego sposób bycia wszyscy go nie znoszą i omijają szerokim łukiem. Jako product manager ma szerokie pole do popisu w temacie podjęcia złych decyzji biznesowych…..a wtedy już nikt z działu engineers nie będzie go uświadamiał, jaką głupotę wymyślił i wymaga do wprowadzenia…
… I tylko szkoda, że nie mam jakiejś specjalnej premii za użeranie się z takimi bezczelnymi, chamskimi idiotami…. Chociaż muszę przyznać, że zrobiło mi się miło, kiedy moi podwładni podziekowali mi mi za wyważoną i taktowną odpowiedź oraz za bycie ich szefem :)